Zaczęło się elegancko i delikatnie. Niczym scenka z dawnych lat, kiedy to w długie wieczory malowano, grano na fortepianie i czytano poezję. Tak właśnie wyobrażałam sobie moje macierzyństwo.
Po krótkiej chwili wpadły nam do głowy pewne pomysły. :)
Po dłuższej chwili pomysłów było co raz więcej...
A na końcu okazało się, że malowanie rękami to tak wyśmienita zabawa, że na drugi dzień trzeba to było koniecznie powtórzyć. :)
A potem kolejny raz... i kolejny raz... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz